Trzeci Maj za oknem huczy burzą i
sążnistym deszczem. Wiosna nadeszła i od razu rozpoczęła atak wiosennymi
burzami, rozładowując atmosferę (*żart był jak
najbardziej przemyślany i doprowadzony do nowych poziomów bycia suchym!*).
Niestety, pewne sprawy osobiste mocno wytrąciły moją równowagę w operowaniu
czasem i musiałem skupić swoją uwagę na tychże wydarzeniach, spychając rzeczy
nawet tak kluczowe jak popychanie Malarskiej Aktywacji naprzód na drugi plan.
Fortunnie udało mi się odgrzebać trochę wolnego czasu i skreślić podsumowanie
tygodnia by zaprezentować wam wasze postępy. Przypominam, że termin zakończenia
drugiego etapu upływa wraz z końcem nadchodzącego poniedziałku!
Matus to jest
gość, który wie, na czym polega budowanie armii – nie uderza on w
utarte schematy, nie maluje pudełkowych, glamour Ultramarines i pokazuje nam
wszystkich, że Kosmiczni Marines wcale nie muszą być nudną kalką o zmiennych
kolorach. Uwielbiam takie projekty, które pokazują głęboko zakorzenioną pasję
dla tego hobby i jego armia pre-herezyjnych Thousand Sons jest idealnym
przykładem takiego projektu – mamy ładne malowanie, kontrastujące podstawki
pustynnego Prospero, eleganckie freehandy, świetną atmosferę zakonu o posmaku ‘około
egipskim’, czyli wszystko jak trzeba i jak należy. Jednak na wyróżnienie
zasłużył swoimi terminatorami nie ze względu na ich jakość (*całkiem wysoką!*), lecz na fakt jak zostali wykonai.
Rzućcie okiem na fotkę poniżej – wszystko wymienne, całe zestawy uzbrojenia
tak, by można było elegancko i bez stresu dostosować oddziały do odpowiednich
potrzeb. Jest świetnie. Jest na wielki, tłusty plus.
Amittus zrealizował w pełni swoje plany i pomalował elegancką trójkę
strażników roju, liktora oraz dorzucił sympatyczną konwersję niesympatycznego
latającego, opancerzonego mózgu znanego jako zagłada Malantai.
Anaszkyl kontynuuje swoją walkę z
modelami kosmicznych wlków, malując coraz to kolejnych barbarzyńców w
pancerzach wspomaganych – jak sam zauważył, czas konieczny na chlapnięcie
jednego dżentelmena mu się skraca, a to dobry znak!
Bloody Brushes pomimo
niesprzyjąjcego losu w postaci zemsty żarełka na jego malarskiej dłoni nie
poddał miesiąca i skroił bardzo godnie się prezentujących terminatorów
szturmowych zwanych kolokwialnie Kowalami. Ładne detale, nadmorskie klimaty!
Dakkainen też atakuje z Nienacka i
prezentuje dwa w pełni gotowe, całkowicie Pomalowanie Tygrysy Bengalskie,
znaczy się, Panzerkampfwager Tiger Ausf. B – świetnie się prezentują ów stalowe
potwory!
Groan walczy zawzięcie, już teraz
prezentując bardzo sympatycznie zrobione dzidomioty goblinów i zapalając
światełko nadziei na ujrzenie przed oficjalnym zakończeniem etapu regimentu
czarnych orków. Liczymy na to!
Karenus też się spręży ł i wystawił dwie w pełni pomalowane jednostki pod
postacią piątki standardowej maści terminatorów oraz bardzo eleganckiego
techmarynatę wraz z obstawą porządnie zlobotomizowanych serwitorów. Sama
radość!
Karpiu nadal walczy z wielką zawziętością również w tym etapie
kończąc całym stosem modeli, bo praktycznie rzecz ujmując podchodzącymi pod 100
sztuk! Dwa grube regimenty, trochę małych potworków, trochę paskudnych bestii…
Godna podziwu dedykacja!
Nameless czuje ducha zabawy i z
wielką pompą olewa tematy poszczególnych etapów gdyż przyświeca mu cel wyższy –
pomalowanie armii tak, by była piękna, seksi i rozbrajająca. Przyklaskuję, tym
bardziej że jego odświeżenie kosmicznych marines chaosu ocieka klimatem
starusieńkich modeli!
Shin Ryu też się
nie poddaje i prezentuje kolejne gotowe modele do swojej diablo klimatycznej i
unikalnej armii najemników, gdzie brzęczący pieniądz jest głównym motywatorem
działania. Przeklęta kompania wygląda doskonale, czekamy na halabardników
sklejanych w pocie czoła!
Thek
oszalał i postanowił, że swoje 17 modeli pomaluje w ostatnich dniach tego
etapu, uznając, że ma przecież jeszcze sporo czasu. Czekamy z zapartym tchem
pamiętając wyborne antygrawy z pierwszego etapu, licząc na świetną jakość w
ekspresowym tempie.
Vanswirr
rozwija swoją eldarską kabałę prezentując dwunastu żądnych cierpienia
rozbójników w rdzawych kolorach i mocno kontrastującymi podstawkami. Fajnie to
to wygląda, nie da się ukryć, a dodatkowy czas w miesiącu ma zaowocować
pomalowanymi groteskami!
Adije
jak zwykle prezentuje stos dobrze pomalowanych modeli w kolorach surowej stali,
krwistej czerwieni i wytartego złota Khadorskiego Imperium! A ile tego, ho ho,
Man-o-War Shocktroopers, Kovnik, Drago,
Bestia 09 – łezka się w oku kręci; Adije pod koniec zabawy będzie posiadał
świetną armię!
Assarhadon
też dzielnie walczy ze swoimi eldarami, ładnie łącząc schemat malowania
poszczególnych wojowników świątynnych za pomocą ciemnozłotych hełmów. Mamy
Skorpiony, Smoczki, Banszetki, Upiorną Straż a nawet cherlawych w ‘duchowych’
barwach.
Dymitr.
Tutaj jesteśmy już rozpieszczeni i przyzwyczajeni do modeli najwyższej klasy –
i tym razem nie będziemy się czuli zawiedzeni, bo po pięknej piątce
wyśmienitych terminatorów dostaniemy drednota zakonu Salamander, na tyle
wyrazistego i bogatego w detale, że nawet na czarno-białej fotce było by widać,
że to Salamandra.
Fafel
kontynuuje klimaty bagniste przy pomocy gatormenów i prezentuje nam
elegancko chlapniętego Bull Snappera, który najpewniej biegać będzie pod nogami
Wrongeye’a i Snapjawa zaprezentowanego w poprzednim tygodniu zabawy. Jest
ładnie.
Gift
zebrał się w sobie i pokazuje, nad czym ostatnio pracował. Jest wesoło, bo
dostajemy /bardzo skonwertowanego/ Bull Snapera do krokodylków… ot, głowa
wystająca znad mętnej wody! Oraz paskudnie wyglądającego Mutali… znaczy się,
osy Legionu.
Karkowa
po swojemu, rzuca w nas stosem modeli i cieszy się wielce, zacierając ręce na
etap trzeci, szykując się do walki z jednostkami szybkiego reagowania.
Zobaczymy jakie stosy motorków, kawalerii i skrzydlatych jegomości trzyma w
zanadrzu na tę okazję!
PlasmaMan
również pielęgnuje mrocznych długouchysz i spiczastych, znaczy się,
mrocznych eldarów. Dostajemy więc odpowiednio posępny skład Inkubów, groźnie
się prężących Kabalickich Prawdziwie Urodzony (*aw yeah!*) oraz… Hawajsko
opalonych Mandrake’ów!
Yamcha
też nie zasypuje gruszek w popiele i maluje aż miło – po dzidomiotach dostajemy
naprawdę dobrze wyglądające Snotlingi w, nazwijmy to, oddziale. I elfią
wiedźmę! Wszystko kochają elfie wiedźmy.
Zedikus
też prezentuje całkiem solidną grupę modeli pod postacią aliansu Tau z
Krwawymi Aniołami – i tak dostajemy trzy Krzysie w kombinacji „Pestkospam”,
pięciu skrzydlatych Krwaniołków i niebieskohełmych dewastatorów. Jakby tego
było mało, szarżują też na nas członkowie Kompani Śmierci!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz