piątek, 3 maja 2013

Podsumowanie Tygodnia #8



Trzeci Maj za oknem huczy burzą i sążnistym deszczem. Wiosna nadeszła i od razu rozpoczęła atak wiosennymi burzami, rozładowując atmosferę (*żart był jak najbardziej przemyślany i doprowadzony do nowych poziomów bycia suchym!*). Niestety, pewne sprawy osobiste mocno wytrąciły moją równowagę w operowaniu czasem i musiałem skupić swoją uwagę na tychże wydarzeniach, spychając rzeczy nawet tak kluczowe jak popychanie Malarskiej Aktywacji naprzód na drugi plan. Fortunnie udało mi się odgrzebać trochę wolnego czasu i skreślić podsumowanie tygodnia by zaprezentować wam wasze postępy. Przypominam, że termin zakończenia drugiego etapu upływa wraz z końcem nadchodzącego poniedziałku!


Matus to jest gość, który wie, na czym polega budowanie armii – nie uderza on w utarte schematy, nie maluje pudełkowych, glamour Ultramarines i pokazuje nam wszystkich, że Kosmiczni Marines wcale nie muszą być nudną kalką o zmiennych kolorach. Uwielbiam takie projekty, które pokazują głęboko zakorzenioną pasję dla tego hobby i jego armia pre-herezyjnych Thousand Sons jest idealnym przykładem takiego projektu – mamy ładne malowanie, kontrastujące podstawki pustynnego Prospero, eleganckie freehandy, świetną atmosferę zakonu o posmaku ‘około egipskim’, czyli wszystko jak trzeba i jak należy. Jednak na wyróżnienie zasłużył swoimi terminatorami nie ze względu na ich jakość (*całkiem wysoką!*), lecz na fakt jak zostali wykonai. Rzućcie okiem na fotkę poniżej – wszystko wymienne, całe zestawy uzbrojenia tak, by można było elegancko i bez stresu dostosować oddziały do odpowiednich potrzeb. Jest świetnie. Jest na wielki, tłusty plus.

Amittus zrealizował w pełni swoje plany i pomalował elegancką trójkę strażników roju, liktora oraz dorzucił sympatyczną konwersję niesympatycznego latającego, opancerzonego mózgu znanego jako zagłada Malantai.

Anaszkyl  kontynuuje swoją walkę z modelami kosmicznych wlków, malując coraz to kolejnych barbarzyńców w pancerzach wspomaganych – jak sam zauważył, czas konieczny na chlapnięcie jednego dżentelmena mu się skraca, a to dobry znak!

Bloody Brushes pomimo niesprzyjąjcego losu w postaci zemsty żarełka na jego malarskiej dłoni nie poddał miesiąca i skroił bardzo godnie się prezentujących terminatorów szturmowych zwanych kolokwialnie Kowalami. Ładne detale, nadmorskie klimaty!

Dakkainen też atakuje z Nienacka i prezentuje dwa w pełni gotowe, całkowicie Pomalowanie Tygrysy Bengalskie, znaczy się, Panzerkampfwager Tiger Ausf. B – świetnie się prezentują ów stalowe potwory!

Groan walczy zawzięcie, już teraz prezentując bardzo sympatycznie zrobione dzidomioty goblinów i zapalając światełko nadziei na ujrzenie przed oficjalnym zakończeniem etapu regimentu czarnych orków. Liczymy na to!

Karenus też się spręży ł i wystawił dwie w pełni pomalowane jednostki pod postacią piątki standardowej maści terminatorów oraz bardzo eleganckiego techmarynatę wraz z obstawą porządnie zlobotomizowanych serwitorów. Sama radość!

Karpiu nadal walczy z wielką zawziętością również w tym etapie kończąc całym stosem modeli, bo praktycznie rzecz ujmując podchodzącymi pod 100 sztuk! Dwa grube regimenty, trochę małych potworków, trochę paskudnych bestii… Godna podziwu dedykacja!

Nameless czuje ducha zabawy i z wielką pompą olewa tematy poszczególnych etapów gdyż przyświeca mu cel wyższy – pomalowanie armii tak, by była piękna, seksi i rozbrajająca. Przyklaskuję, tym bardziej że jego odświeżenie kosmicznych marines chaosu ocieka klimatem starusieńkich modeli!

Shin Ryu też się nie poddaje i prezentuje kolejne gotowe modele do swojej diablo klimatycznej i unikalnej armii najemników, gdzie brzęczący pieniądz jest głównym motywatorem działania. Przeklęta kompania wygląda doskonale, czekamy na halabardników sklejanych w pocie czoła!

Thek oszalał i postanowił, że swoje 17 modeli pomaluje w ostatnich dniach tego etapu, uznając, że ma przecież jeszcze sporo czasu. Czekamy z zapartym tchem pamiętając wyborne antygrawy z pierwszego etapu, licząc na świetną jakość w ekspresowym tempie.

Vanswirr rozwija swoją eldarską kabałę prezentując dwunastu żądnych cierpienia rozbójników w rdzawych kolorach i mocno kontrastującymi podstawkami. Fajnie to to wygląda, nie da się ukryć, a dodatkowy czas w miesiącu ma zaowocować pomalowanymi groteskami!

Adije jak zwykle prezentuje stos dobrze pomalowanych modeli w kolorach surowej stali, krwistej czerwieni i wytartego złota Khadorskiego Imperium! A ile tego, ho ho, Man-o-War Shocktroopers, Kovnik,  Drago, Bestia 09 – łezka się w oku kręci; Adije pod koniec zabawy będzie posiadał świetną armię!

Assarhadon też dzielnie walczy ze swoimi eldarami, ładnie łącząc schemat malowania poszczególnych wojowników świątynnych za pomocą ciemnozłotych hełmów. Mamy Skorpiony, Smoczki, Banszetki, Upiorną Straż a nawet cherlawych w ‘duchowych’ barwach.

Dymitr. Tutaj jesteśmy już rozpieszczeni i przyzwyczajeni do modeli najwyższej klasy – i tym razem nie będziemy się czuli zawiedzeni, bo po pięknej piątce wyśmienitych terminatorów dostaniemy drednota zakonu Salamander, na tyle wyrazistego i bogatego w detale, że nawet na czarno-białej fotce było by widać, że to Salamandra.

Fafel kontynuuje klimaty bagniste przy pomocy gatormenów i prezentuje nam elegancko chlapniętego Bull Snappera, który najpewniej biegać będzie pod nogami Wrongeye’a i Snapjawa zaprezentowanego w poprzednim tygodniu zabawy. Jest ładnie.

Gift zebrał się w sobie i pokazuje, nad czym ostatnio pracował. Jest wesoło, bo dostajemy /bardzo skonwertowanego/ Bull Snapera do krokodylków… ot, głowa wystająca znad mętnej wody! Oraz paskudnie wyglądającego Mutali… znaczy się, osy Legionu.

Karkowa po swojemu, rzuca w nas stosem modeli i cieszy się wielce, zacierając ręce na etap trzeci, szykując się do walki z jednostkami szybkiego reagowania. Zobaczymy jakie stosy motorków, kawalerii i skrzydlatych jegomości trzyma w zanadrzu na tę okazję!

PlasmaMan również pielęgnuje mrocznych długouchysz i spiczastych, znaczy się, mrocznych eldarów. Dostajemy więc odpowiednio posępny skład Inkubów, groźnie się prężących Kabalickich Prawdziwie Urodzony (*aw yeah!*) oraz… Hawajsko opalonych Mandrake’ów!

Yamcha też nie zasypuje gruszek w popiele i maluje aż miło – po dzidomiotach dostajemy naprawdę dobrze wyglądające Snotlingi w, nazwijmy to, oddziale. I elfią wiedźmę! Wszystko kochają elfie wiedźmy.

Zedikus też prezentuje całkiem solidną grupę modeli pod postacią aliansu Tau z Krwawymi Aniołami – i tak dostajemy trzy Krzysie w kombinacji „Pestkospam”, pięciu skrzydlatych Krwaniołków i niebieskohełmych dewastatorów. Jakby tego było mało, szarżują też na nas członkowie Kompani Śmierci!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz